Kolrosing - grawerowanie drewna nożem
Skandynawowie podobno już w czasach wikingów wpadli na ten genialnie prosty sposób zdobienia drewna. Potrzebne jest jakieś narzędzie z ostrym czubkiem (np. nóż) i proszek o kontrastującym z drewnem kolorze: zmielona kawa, węgiel drzewny, cynamon, papryka itp. Przyda się też olej i papier ścierny o wysokiej gradacji. Ta metoda grawerowania w drewnie nazywa się kolrosing lub kohlrosing. Możliwe, że ma też jakiś polski odpowiednik, ale ja niestety takiego nie znam.
W tym wypadku chciałem dodać jakiś wzorek na świeżo wystruganej łyżce. Może nieco zaskakiwać dziwny kolor czary zupnej, jednak nie ma powodu do niepokoju. Było tak: łyżkę skończyłem strugać wieczorem i zostawiłem w kuchni, żeby następnego dnia na spokojnie przy kawce zrobić jeszcze kolrosing. Już wieczorem wpadłem na genialny pomysł, że zrobię zdjęcia i napiszę o tym posta. Ten plan nie uwzględniał jednak tego, czego nie da się nigdy przewidzieć, czyli Mojej Żony. Następnego dnia, jak chciałem się zabrać za grawerowanie, okazało się, że Żona postanowiła już użyć nowej łyżki do serwowania buraków i tym sposobem nadała jej niepowtarzalną kolorystykę. Cóż, kilka lat temu, jak strugałem pierwsze łyżki, takie rzeczy wzbudzały we mnie pewne emocje. Ale po drodze nauczyłem się czegoś istotnego. Fakt, że ktoś chce używać łyżki, którą zrobiłem, to powód do satysfakcji. Serio. Wystrugać łyżkę jest i łatwo i trudno. Łatwo, bo to prosty przedmiot, nie ma tu wielkiej filozofii. Ale też trudno, bo to dosyć subtelna sprawa nadać łyżce taki kształt, że naprawdę będzie funkcjonalna przy codziennym gotowaniu. Więc sytuacja, w której moja ukochana, mając do dyspozycji kilka różnych łyżek, postanawia nałożyć buraki właśnie moją, to prawdziwy komplement. Poza tym jak już skończę robić kolrosing, będziemy mogli uznać, że nowy design jest naszym wspólnym dziełem.
Dobra, czas przejść do rzeczy. Na początek na powierzchni, którą chcę ozdobić, rysuję wzór ołówkiem.
W tym wypadku chciałem dodać jakiś wzorek na świeżo wystruganej łyżce. Może nieco zaskakiwać dziwny kolor czary zupnej, jednak nie ma powodu do niepokoju. Było tak: łyżkę skończyłem strugać wieczorem i zostawiłem w kuchni, żeby następnego dnia na spokojnie przy kawce zrobić jeszcze kolrosing. Już wieczorem wpadłem na genialny pomysł, że zrobię zdjęcia i napiszę o tym posta. Ten plan nie uwzględniał jednak tego, czego nie da się nigdy przewidzieć, czyli Mojej Żony. Następnego dnia, jak chciałem się zabrać za grawerowanie, okazało się, że Żona postanowiła już użyć nowej łyżki do serwowania buraków i tym sposobem nadała jej niepowtarzalną kolorystykę. Cóż, kilka lat temu, jak strugałem pierwsze łyżki, takie rzeczy wzbudzały we mnie pewne emocje. Ale po drodze nauczyłem się czegoś istotnego. Fakt, że ktoś chce używać łyżki, którą zrobiłem, to powód do satysfakcji. Serio. Wystrugać łyżkę jest i łatwo i trudno. Łatwo, bo to prosty przedmiot, nie ma tu wielkiej filozofii. Ale też trudno, bo to dosyć subtelna sprawa nadać łyżce taki kształt, że naprawdę będzie funkcjonalna przy codziennym gotowaniu. Więc sytuacja, w której moja ukochana, mając do dyspozycji kilka różnych łyżek, postanawia nałożyć buraki właśnie moją, to prawdziwy komplement. Poza tym jak już skończę robić kolrosing, będziemy mogli uznać, że nowy design jest naszym wspólnym dziełem.
Dobra, czas przejść do rzeczy. Na początek na powierzchni, którą chcę ozdobić, rysuję wzór ołówkiem.
Potem czubkiem noża nacinam kreski. Nacięcie nie musi być wcale głębokie. Ja robię to "metodą Długopisowa".
Kolejny krok to wtarcie w nacięcia proszku. W tym wypadku użyłem kawy. Posypałem nią drewno i przez chwilę wcierałem ją palcem.
Kiedy proszek był już wtarty, otrzepałem łyżkę z resztek kawy, a potem nasmarowałem olejem jadalnym. Teoria jest taka: olej sprawia, że ziarenka w nacięciach pęcznieją i pozostają w nich na stałe. Praktyka jest taka: to się sprawdza :) Poza tym olej potęguje kontrast między drewnem a kawą i wzór staje się znacznie lepiej widoczny.Na koniec warto zostawić łyżkę w spokoju, aż wciągnie olej, a potem przeszlifować zdobienie drobnym papierem ściernym, żeby zniwelować nierówności w miejscu nacięć. Ale nie miałem akurat papieru, więc zrobi się to kiedy indziej.
A tu inne przykłady prostego kolrosingu:
Dla mnie urok kolrosingu polega na tym, że proste zdobienie można w ten sposób zrobić, choćby siedząc przy ognisku.
Komentarze
Prześlij komentarz