Przejdź do głównej zawartości

Bushcraft: Jak w terenie pozyskiwać i uzdatniać wodę?

Bushcraft: Jak w terenie pozyskiwać i uzdatniać wodę?


Chociaż na Ziemi jest 1 300 000 000 000 000 000 000 litrów wody, tylko 0,0075% to woda pitna. Często mówi się, że "woda to życie", ale woda może nas też zabić. Na co dzień wodę do naszych domów dostarczają wodociągi, a jej jakość kontrolują instytucje takie jak sanepid. W terenie jednak musimy o nią zadbać sami, dlatego do podstawowych umiejętności bushcraftowych zalicza się właśnie pozyskiwania zdatnej do picia wody. 
Skąd więc w terenie czerpać wodę? O jakich zagrożeniach trzeba pamiętać? I w jaki sposób można znalezioną wodę uzdatnić?

W skrócie

Artykuł zrobił mi się trochę długi, więc jeśli chcesz usłyszeć samą esencję, znajdziesz ją w kilku linijkach poniżej. Oczywiście cały tekst jest niezwykle ciekawy 😎, więc mam nadzieję, że przeczytasz go do końca.

  • Każdą wodę uważaj za podejrzaną
  • Szukaj jak najczystszego źródła wody. Następnie: 
        1. Przefiltruj wodę mikrofiltrem i uzdatnij chemicznie
        2. Przegotuj wodę (na wysokości do 2000 m n.p.m doprowadź do wrzenia, powyżej tej wysokości gotuj przez trzy minuty)
  • Uwaga: Jeśli woda jest mętna, zastosuj wstępne filtrowanie przez kawałek materiału lub worek filtracyjny. Jeśli woda jest zanieczyszczona chemicznie (zdecydowanie lepiej, żeby nie była), zastosuj filtr węglowy
  • Dysponując podstawową wiedzą i trzymając się reżimu sanitarnego, można zrobić bardzo wiele, by poprawić jakość wody.

Skąd brać wodę

Przy pozyskiwaniu wody trzeba pamiętać o dwóch ważnych zasadach.

  1. Należy szukać najczystszej wody, jaka jest dostępna.
  2. Każdą wodę trzeba uważać za podejrzaną

Skupmy się na początek na pierwszej z tych zasad. W poszukiwaniu najczystszej dostępnej wody warto rozważyć zbieranie deszczówki. 

Deszczówka

Woda, która spada z nieba w postaci deszczu, jest zasadniczo zdatna do picia. A co to znaczy "zasadniczo"? Znaczy tyle, że jeśli musisz zdobyć wodę, napij się deszczówki, a nie powinieneś mieć żadnych problemów. Są jednak  dwa "ale".

Pierwszy problem jest taki, że do deszczu przenikają pewne substancje chemiczne, takie jak pestycydy. Inna rzecz, że pestycydy przenikają też do tego, co jemy. Więc w jakiejś mierze trzeba się z tym chyba pogodzić, chociaż rozsądek podpowiada, żeby ograniczać kontakt z tymi substancjami. Czasem stężenie pestycydów w wodzie deszczowej przekracza normy zdatności do picia. Można jednak w prosty sposób zmniejszyć ryzyko, uwzględniając dwie okoliczności:

  • najwięcej pestycydów jest w deszczówce na początku deszczu;
  • najwięcej pestycydów jest w deszczówce z pierwszych opadów po długim okresie bez deszczu.

 (Newscientist.com, "It's raining pesticides").

Jest też drugi problem, kluczowy: to co się dzieje z deszczówką, kiedy już spadnie. Na przykład woda spływająca z dachu często jest zanieczyszczona, ponieważ po drodze miała kontakt z odchodami ptaków. Woda z kałuży jest zanieczyszczona, ponieważ miała kontakt z ziemią. Trzeba więc znaleźć sposób, by zebrać deszczówkę, jednocześnie jej nie zanieczyszczając.

Jeśli w trakcie deszczu nocujesz pod namiotem lub tarpem, możesz podłożyć naczynie tam, gdzie woda spływa z tropiku. W ten sposób szybko zbierzesz sporo wody. Upewnij się jednak, że powierzchnia tropiku nie jest zabrudzona i najlepiej daj trochę czasu, żeby deszcz spłukał pył i inne zabrudzenia.

Możesz też zrobić specjalną pułapkę na deszcz, korzystając z poncha czy jakiejś plandeki. Nawet przy niezbyt intensywnym opadzie tą metodą można szybko zebrać sporo wody.

Gdzie jeszcze szukać wody

Ogólna zasada brzmi: im bliżej źródła, tym czystsza woda. Dlatego dobrym wariantem jest czerpanie wody z potoków i strumieni górskich (wodę tę i tak trzeba będzie później uzdatnić). Niestety z rzekami jest już znacznie gorzej. Rzeki płynące przez obszary przemysłowe i rolnicze czy choćby przez osiedla ludzkie są często skażone chemicznie. 

Jeśli nie możemy skorzystać ze strumienia, to czas rozejrzeć się za zbiornikami wodnymi. I znów szukamy możliwie przejrzystej wody, która nie została skażona chemicznie (o tym, co może wskazywać na obecność zanieczyszczeń chemicznych, przeczytasz w dalszej części). Jakość wody stojącej można poprawić, kopiąc cygańską studnię.

Przeczytaj artykuł: Cygańska studnia: czyli jak w terenie pozyskać wodę z gruntu

Pamiętajmy, że o tym, czy woda nadaje się do picia, nie świadczy jej przejrzystość - wiele zanieczyszczeń jest zbyt małych, by dostrzegło je ludzkie oko. O zdatności wody nie świadczy też jej smak, bo neutralnie smakująca woda może zawierać szkodliwe mikroorganizmy, a woda o intensywnym smaku może być zdatna do picia, czego przykładem są niektóre znane wody mineralne.

Klasy jakości wody

Pewną podpowiedzią przy korzystaniu z rzek i zbiorników wodnych może być stosowany w Polsce system oceny jakości wody. Obowiązuje w nim 5 klas, przy czym klasa pierwsza to wody o najwyższej jakości. Należy jednak zaznaczyć, że klasyfikacja ta ma określać stan ekologiczny wody, a nie jej zdatność do picia. Mimo to może stanowić cenną podpowiedź. Jeśli korzystamy z jakiegoś zbiornika często lub zamierzamy czerpać z niego wodę przez dłuższy czas, warto poszukać wyników badań znajdującej się tam wody. 

Przydatne dokumenty i dane można znaleźć w serwisie Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska (https://www.gios.gov.pl/pl/stan-srodowiska/monitoring-wod)

Kolaż. Na zdjęciu po lewej położony w górach wodospad, na zdjęciu po prawej kaskada na płynącym przez dżunglę strumieniu
Wbrew popularnym opiniom także wodę z potoków górskich i z miejsc odległych od cywilizacji należy uważać za podejrzaną

Rodzaje zanieczyszczeń

Przejdźmy teraz do drugiej zasady wspomnianej na początku: 

Każdą wodę trzeba uważać za podejrzaną

A o co dokładnie ją podejrzewamy? Zanieczyszczenia wody często dzieli się na 3 grupy: mechaniczne, biologiczne i chemiczne.

Jednak ze względów praktycznych bardziej przydatny może się okazać następujący podział:

1. Zanieczyszczenia mechaniczne

2. Zanieczyszczenia chemiczne

3. Pasożyty (w tym pierwotniaki)

4. Bakterie

5. Wirusy

Dlaczego taki podział? To prawda, że pasożyty, pierwotniaki, bakterie czy wirusy można wrzucić do jednego worka z nazwą "zanieczyszczenia biologiczne". Jednak wymagają one zastosowania nieco odmiennych metod uzdatniania, więc z praktycznego punktu widzenia lepiej potraktować je oddzielnie. Przyjrzyjmy się bliżej każdej z pięciu wymienionych kategorii.

Zanieczyszczenia mechaniczne

stock.adobe.com

Woda która jest mętna, bo jest w niej piach, muł, liście czy inne szczątki organiczne, to woda zanieczyszczona mechanicznie. Nawet jeśli niektóre z takich zanieczyszczeń same w sobie nie powodują chorób, mogą podrażniać układ pokarmowy. Mętna woda szybciej doprowadzi do zatkania filtra, a także zmniejsza skuteczność chemicznych metod uzdatniania wody. Na szczęście zanieczyszczenia mechaniczne łatwo da się usunąć nawet w terenie.

Zanieczyszczenia chemiczne


Do zanieczyszczeń chemicznych zaliczamy pestycydy, nawozy sztuczne, metale ciężkie czy produkty ropopochodne. O ich obecności mogą świadczyć martwe ryby lub rośliny, iryzacja na powierzchni, oleiste plamy czy nienaturalny zapach. Do skażenia chemicznego wody dochodzi często na obszarach przemysłowych oraz rolniczych. Część zanieczyszczeń chemicznych bardzo trudno jest skutecznie usunąć w terenie.

Pasożyty

Motylica wątrobowa (Fasciola hepatica)

Chodzi o organizmy wielokomórkowe, takie jak na przykład przywry, lub jednokomórkowe, jak pierwotniaki.

Giardia lamblia

Większość pierwotniaków mogących stanowić zagrożenie dla ludzi nie przekracza wielkości 50 mikrometrów, a najmniejsze z nich są wielkości 1-10 mikrometrów (National Center for Biotechnology Information). Niektórzy proponują zapamiętać wielkość ok. 5 mikrometrów. Często występują w wodzie groźne dla ludzi pierwotniaki z rodzajów Cryptosporidium i Giardia. Są one dosyć odporne na jodynę i chlor, więc  uzdatnianie chemiczne nie załatwia sprawy. Za to skutecznie możemy się ich pozbyć przez gotowanie lub mikrofiltrację.

Bakterie


Większość bakterii ma wielkość od 0,2 do 2 mikrometrów (µm). Znajdujące się w wodzie bakterie mogą być przyczyną cholery (Vibrio cholerae, wielkość 1-3 µm na 0.5-0.8 µm), choroby legionistów (Legionella pneumophila, ok. 2µm na 0.3-0.9µm), czerwonki (Shigella, ok. 1–3 µm na 0.5 µm) czy duru brzusznego (Salmonella enterica, ok. 0.7-1.5 na 2.0-5.0 µm). Bakterii można się skutecznie pozbyć stosując gotowanie, uzdatnianie chemiczne czy mikrofiltrację. 

Wirusy


Wirusy są znacznie mniejsze od pierwotniaków i bakterii. Ich wielkość mierzy się w nanometrach (jakby co, 1 mikrometr to 1000 nanometrów). Przykładem mogą być Hepatovirus A (27–32 nm), norowirusy (23nm), poliomawirusy (40–45 nm), wirus polio (30 nm). Zagrożenie wirusami jest szczególnie duże w okolicach zamieszkanych przez ludzi i maleje na odległych dzikich terenach. Wirusów można się pozbyć przez gotowanie, uzdatnianie chemiczne i ultrafiltrację (lub nanofiltrację).

Jak uzdatnić wodę

Do dyspozycji mamy kilka metod. Poruszam tutaj najczęściej stosowane - takie, do których dostęp ma nawet Leśny Ludek i które sprawdzają się dobrze w klimacie umiarkowanym. Pomijam na przykład uzdatnianie urządzeniami emitującymi promienie UV (nie używałem), metodę SODIS (ma bardzo ograniczone zastosowanie w naszym klimacie), destylację (wymaga czasu i dużej ilości opału) czy uzdatnianie wody nadmanganianem potasu (wyzwaniem jest odpowiednie dawkowanie). Należy zauważyć, że bardzo często skuteczne uzdatnienie wody będzie wymagało połączenia przynajmniej dwóch z omówionych poniżej metod. A są to:

1.Gotowanie

2.Filtracja 

3.Uzdatnianie chemiczne

Gotowanie

Woda w menażce armii szwedzkiej gotuje się na ognisku Dakotów
Gotowanie to skuteczny sposób pozbycia się pierwotniaków, bakterii i wirusów

Gotowanie jest najbardziej skutecznym sposobem neutralizowania zanieczyszczeń biologicznych - pierwotniaków, bakterii czy wirusów. Obowiązują przy tym dwie zasady:

  1. Na wysokości poniżej 2000 m.n.p.m. wystarczy wodę doprowadzić do wrzenia.
  2. Powyżej tej wysokości wodę należy doprowadzić do wrzenia i gotować przez trzy minuty.

W obu wypadkach pozwalamy potem wodzie trochę się przestudzić (CDC, Centers for Disease Control and Prevantion). Jeśli nie chcemy studzić wody, warto ją gotować ciutkę dłużej.

Jeśli w wodzie znajdują się zanieczyszczenia mechaniczne, warto przed gotowaniem wstępnie ją przefiltrować, żeby się ich pozbyć.

Jeśli woda jest skażona chemicznie, gotowanie jej nie uzdatni. Co gorsza może doprowadzić do zwiększenia stężenia szkodliwych substancji.

Więcej informacji na temat skuteczności gotowania jako sposobu neutralizacji zanieczyszczeń biologicznych można znaleźć w ciekawej publikacji WHO zaytułowanej "Boil Water".

Filtracja

Przyjrzyjmy się kilku rodzajom filtrów stosowanym powszechnie w turystyce, w tym w bushcrafcie: filtrom do filtracji wstępnej, mikrofiltrom i filtrom z wkładami z węgla aktywowanego.

Filtrowanie wstępne

Z filtra workowego powieszonego na krzewie klarowna woda spływa do metalowego kubka
Filtr workowy typu Millbank

Filtrowanie wstępne służy do usunięcia z mętnej wody zanieczyszczeń mechanicznych. Można w tym celu posłużyć się filtrem workowym np. typu Millbank czy po prostu kawałkiem materiału. Takie filtrowanie nie usunie pierwotniaków, bakterii czy wirusów, poza tymi, które są przyczepione do cząsteczek mułu.

Chociaż po takim zgrubny filtrowaniu wodę trzeba jeszcze uzdatnić innymi metodami, to dramatycznie zwiększa ono skuteczność całego procesu: podnosi efektywność uzdatniania chemicznego, wydłuża żywotność mikrofiltru i podnosi jakość przegotowanej wody. Różnicę, którą pozwala osiągnąć filtrowanie wstępne, widać na tym krótkim filmiku.

Mikrofiltracja 


W procesie mikrofiltracji używane są membrany o wielkości porów 0.1 – 10 µm. Wiele mikrofiltrów pozwala skutecznie usuwać z wody pierwotniaki i bakterię. Mikrofiltracja nie rozwiązuje jednak problemu wirusów, które są po prostu zbyt małe (ściśle mówiąc, mikrofiltracja redukuje nieco ilość wirusów, ponieważ część z nich może być przyklejona do biofilmu bakterii). Mikrofiltrami są na przykład popularne filtry turystyczne Sawyer mini i LifeStraw.

Aby skutecznie pozbyć się wirusów, niektóre mikrofiltry zawierają element uzdatniający wodę chemicznie.

Przynajmniej teoretycznie mikrofiltr da się zrobić w warunkach terenowych z gałęzi sosnowej, na co wydają się wskazywać badania naukowców z Massachusetts Institute of Technology (więcej o ich projekcie można znaleźć na stronie Xylem Water Filter).

Są już produkowane filtry stosujące ultrafiltrację i nanofiltrację, co pozwala usuwać cząsteczki nawet mniejsze niż 0.1 µm i podnosi skuteczność takich filtrów w mechanicznym usuwaniu wirusów. Nie używałem jednak takiego filtra i pewnie jeszcze przez długi czas nie będę miał szansy używać.

Filtrowanie przy użyciu węgla aktywnego

Filtry, które mają element filtrujący zawierający węgiel aktywny, mogą usuwać część zanieczyszczeń chemicznych, takich jak pestycydy, oraz neutralizują nieprzyjemny zapach i smak wody. Nie usuną jednak skutecznie występujących w dużym stężeniu metali ciężkich czy produktów ropopochodnych (https://www.springwellwater.com/activated-carbon-filters-remove/). Filtry takie mają też dosyć krótką żywotność, więc trzeba je regularnie wymieniać. Na przykład wkład węglowy do znanego filtra Lifestraw flex może przefiltrować 100 litrów wody, podczas gdy trwałość samego filtra to jakieś 2000 litrów.

W razie konieczności prowizoryczny filtr węglowy można wykonać w terenie, stosując węgiel drzewny z ogniska.

Uzdatnianie chemiczne

Wśród substancji stosowanych do uzdatniania wody najczęściej chyba stosowanymi są chlor oraz jodyna. Na nich właśnie się skupię. Najpierw jednak kilka uwag ogólnych:
  • Skuteczność środków chemicznych znacznie maleje w mętnej wodzie. Dlatego wodę taką należy najpierw wstępnie przefiltrować, choćby przez bandanę.
  • Jeśli woda jest bardzo zimna, warto dać środkom technicznym więcej czasu.
  • Jeśli uzdatniamy wodę w butelce, to należy pamiętać o tym, żeby przepłukać uzdatnioną wodą szyjkę i zakrętkę. Inaczej mogą na nich pozostać bakterie, które dostały się tam przy nalewaniu i przenoszeniu wody.

Chlor

Tabletki do uzdatniania na bazie chloru skutecznie zabijają obecne w wodzie bakterie i wirusy. Mają jednak ograniczenia: nie są wystarczająco skuteczne przeciwko pierwotniakom Giardia i Cryptosporidium
Chlor zmienia smak wody, ale dla wielu osób jest to smak dopuszczalny,  znacznie bardziej neutralny niż smak jodyny. Tabletki takie są obecnie łatwo dostępne, oferuje je na przykład firma JAVEL. W sumie są też dosyć tanie - wychodzi mniej więcej złotówka za litr, co w sytuacji turystycznej dla większości osób będzie przystępną ceną.
Zaletą chemii w tabletkach jest to, że producent zadbał o dawkowanie i nie musimy tego robić w terenie na oko. Poza tym tabletki bardzo mało ważą. Listek można bez problemu zawsze nosić w apteczce czy zestawie EDC, dzięki czemu w razie nieprzewidzianej potrzeby mamy je po prostu przy sobie.
Po dodaniu do wody tabletki należy ją dobrze rozpuścić i odczekać wskazaną przez producenta ilość czasu, zwykle około godziny. W razie wątpliwości, należy ten czas wydłużyć.
Wodę można też uzdatniać domowym wybielaczem (takim bez dodatków zapachowych). Robiłem to zagranicą, mam wrażenie, że u nas wcale nie tak łatwo jest zdobyć wybielacz bez żadnych dodatków. Tak czy inaczej, po prostu nie noszę wybielacza w teren, więc jeśli używałem chloru, to właśnie w postaci tabletek.

Jodyna

Jodyna, podobnie jak chlor, skutecznie zabija bakterie i wirusy, ale nie daje rady z pierwotniakami Cryptosporidium. Jeśli chodzi o Giardia, jodyna wykazuje pewną skuteczność, ale też nie ma szału -  żeby zadziałała, woda musi mieć temperaturę około 20 stopni Celsjusza i zaleca się znaczne zwiększenie dawki (ponad dwukrotne). Problem w tym, że jodyna ma silny nieprzyjemny smak, który przy dużym stężeniu staje się trudny do zniesienia. Smak ten można nieco zneutralizować witaminą C lub owocowymi tabletkami musującymi do wody. Trzeba jedna pamiętać, że dodanie witaminy C zatrzyma działanie jodyny, więc należy to robić dopiero po upływie czasu potrzebnego na odkażenie wody.
Kolejny problem z jodyną jest taki, że nie powinny stosować jej kobiety w ciąży ani osoby mające problemy z tarczycą.
Mimo wszystko to właśnie jodyna jest środkiem chemicznym, którego używam najczęściej. Stosuję ją w formie roztworu 2 lub 3 procentowego. Do ogromnych zalet tego środka należy jego dostępność i cena. Buteleczkę, która wystarczy pewnie na kilkadziesiąt jak nie kilkaset litrów, można kupić za parę złotych w każdej aptece. Dlatego mam jodynę w  plecaku, aucie i torbie do lasu i kiedy okazuje się, że muszę uzdatnić wodę, to właśnie jodynę mam pod ręką.
Jak stosować jodynę?
Dodać 5 kropli roztworu 2% na litr wody (10 kropli, jeśli woda jest mętna, choć jeszcze lepiej wodę wcześniej wstępnie przefiltrować).  Czekać co najmniej 30 minut.

Dyscyplina

Jest jeszcze jedna rzecz potrzebna, żeby bezpiecznie pozyskiwać i uzdatniać wodę: dyscyplina, lub reżim sanitarny, jak kto woli. Reżim ten będzie wyglądał nieco inaczej w zależności od tego, czy uzdatniamy litr wody dla jednej osoby, czy kilkadziesiąt litrów z myślą o grupie. Będzie na niego miała wpływ jakość wody, a także warunki, którymi dysponujemy. Jednak jakaś jego forma zawsze jest niezbędna - trzeba będzie wyraźnie oznaczyć pojemniki na wodę brudną, uważać, żeby nie pić wody, zanim upłynie czas potrzebny by zadziałały tabletki, zwracać uwagę na to, żeby czysta była szyjka i nakrętka butelki itd. Chociaż gotowanie, filtrowanie i uzdatnianie chemiczne to sprawdzone metody, nie ochronią nas przed podstawowym zagrożeniem, jakim jest błąd ludzki. Przed tym chroni tylko konsekwencja i dyscyplina.
 Szczególnie tam, gdzie warunki są bardzo proste a standardy sanitarne niskie, konieczne jest przestrzeganie reżimu
O skuteczności dobrego reżimu sanitarnego przekonałem się kiedyś osobiście. Razem z Żoną mieszkaliśmy jakiś czas w kraju trzeciego świata  i przez wiele miesięcy każdego dnia musieliśmy sobie przynieść do domu wątpliwej jakości wodę, a potem ją uzdatnić. Stosowaliśmy gotowanie, SODIS oraz uzdatnianie wybielaczem, trzymając się przy tym rygorystycznie prostych procedur. Przez cały ten czas nie mieliśmy żadnych problemów zdrowotnych wynikających ze spożycia skażonej wody. Później przez dosłownie kilka dni byliśmy zdani na wodę, którą uzdatniał kto inny. Rezultat był taki, że Żona się pochorowała i bardzo odwodniła. Musieliśmy pędzić do jedynego w promieniu kilkuset kilometrów szpitala. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, ale nauczyłem się wtedy kilku rzeczy, które zapamiętam na długo. Wśród nich są takie dwa wnioski: 1) stare dobre metody uzdatniania wody naprawdę się sprawdzają; 2) wymagają odrobiny wiedzy i co równie ważne, dyscypliny.

 A jak wy pozyskujecie wodę w terenie? Jakich metod uzdatniania zazwyczaj używacie? Dajcie znać w komentarzu.

Uwaga: Nie jestem specjalistą. Staram się pisać o rzeczach, które sam stosuję i z którymi mam pewne doświadczenie, ale mogę się mylić. Jeśli zauważysz jakiś błąd, napisz w komentarzu.

Komentarze

  1. Świetnu artykuł! Bez farmazonów, rzeczowo i na temat,do polecenia znajomym.
    Sam w terenie zwykle piję wodę z jezior- przegotowaną lub orzez sawyera (nie trzeba czekać aż ostygnie, a to udręka po wielokilometrowym marszu w środku lata). Raz nawet czerpałem wodę z jeziora capiącego trochę szambem, ale poza okropnym smakiem nie było niespodzianek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielkie dzięki, cieszę się, jeśli się spodobał. Trafne spostrzeżenie o tym, że po gotowaniu wody trzeba jeszcze trochę odczekać. To się już wiąże z trochę odrębnym tematem - dbaniem o odpowiednie nawodnienie i czynnikami, które trzeba przy tym uwzględniać. I rzeczywiście, zapach i smak nie muszą decydować o zdatności wody. Dzięki za wizytę i życzę wielu udanych wypadów do lasu!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wyplatanie: Jak samemu zebrać wiklinę?

Wyplatanie: Jak samemu zebrać wiklinę? Chciałbyś wypleść sobie koszyk? To świetna i rozwijająca zabawa. Zrobienie czegoś własnymi rękami sprawia dużą satysfakcję, szczególnie, jeśli zrobi się to od początku do końca. Końcem jest gotowy koszyk. A początkiem? Własnoręczne zebranie wikliny! Co to jest wiklina? Wiklina to nazwa surowca uzyskiwanego z młodych pędów wierzby. (Tak jak drewno to nazwa surowca uzyskiwanego z drzew). Jak mówimy o roślinie, to mówimy "wierzba", a jeśli chodzi nam o surowiec, to mówimy "wiklina". Koniec końców chodzi o to samo. Najlepsza wiklina do wyplatania to jednoroczne pędy wyrastające z samej ziemi albo z pnia przy samej ziemi. Są one czasami nazywane "odziomkami". Wierzba rośnie bardzo szybko, więc te jednoroczne pędy często osiągają długość 1 metra, a nawet więcej. Dlaczego pędy powinny być jednoroczne? Bo w pierwszym roku rosną, nie tworząc rozgałęzień. Czyli nie będą miały żadnych sęków i nierówności. W kolejnych latach te p

Wyplatanie: Jak wypleść dno koszyka?

Wyplatanie: Jak wypleść dno koszyka? Większość używanych obecnie koszy jest wyplatanych od denka. Kosze można też wyplatać na odwrót, czyli od góry, jednak aktualnie zdecydowana większość jest robiona od dołu. Jeśli nie miałeś jeszcze okazji wypleść takiego kosza, to zapraszam do zabawy. Postaram się w miarę dokładnie opisać, jak to się robi. Żeby wypleść udane dno koszyka, trzeba nauczyć się: robić krzyżak wiązać krzyżak podstawiać witki grubymi końcami podstawiać witki cienkimi końcami kończyć wyplot czyścić denko Czynności te są opisane niżej krok po kroku. Jak zrobić krzyżak Krzyżak Podstawowe denko okrągłego koszyka robi się "trzy na trzy". Oznacza to, że denko ma w sumie sześć osnów. Jedna trójka jest ustawiona pod kątem prostym do drugiej trójki, tak jak na zdjęciu. Na początek utnij patyczki na osnowy. Weź sześć witek i odetnij od strony grubego końca patyczki o długości piędzi. Co to jest piędź? Tradycyjna jednostka miary odpowiadająca odległości między czubkiem kciu

Damper - czyli jak upiec chleb w żarze ogniska

Damper - czyli jak upiec chleb w żarze ogniska Damper to tradycyjny australijski chleb pieczony w żarze i popiele ogniska. Ten bushcraftowy wypiek równie dobrze, co w australijskim interiorze, sprawdza się też między 49 a 55 równoleżnikiem na północ od równika, czyli na przykład w Polsce.  Przepis Z przepisami na dampera jest jak z przepisami na bigos - jest ich chyba nieskończoność. Realia są takie, że każdy wypiekał te chlebki z tego, co akurat miał. W przeszłości robiono je choćby z mąki z ziaren dzikich traw roztartych kamieniami, rozrobionych następnie z wodą. Ale chleb taki można też upiec, korzystając z produktów dostępnych w każdym spożywczaku. Ja używam następującego przepisu: 2 szklanki mąki pszennej 2 łyżeczki proszku do pieczenia* 1/2 łyżeczki soli ok. 2/3 szklanki piwa (ewentualnie wody). Suche składniki staranie wymieszać. Stopniowo dodawać piwa - przy czym "stopniowo" to słowo klucz. Trzeba go dodać tyle, żeby powstało w miarę suche ciasto. Czasem będzie to tro